Blog

Problemy dyslektyczne a opanowanie języka obcego

Dzieci dyslektyczne mają ogromne problemy z nauką języków obcych, o ile w ogóle są w stanie się ich nauczyć.
Porozumiewanie językowe zarówno w języku ojczystym jak i językach obcych jest jedną z najwspanialszych, najbardziej potrzebnych i wyłącznie ludzkich kompetencji. Biorąc pod uwagę różne, bardzo indywidualne zdolności każdego człowieka w tym zakresie, na szczególną uwagę zasługują dzieci dyslektyczne. Jak zapewne już powszechnie wiadomo mają one problemy w opanowaniu języka ojczystego, których ewidentnym symptomem jest między innymi niemożność pisania poprawnego pod względem fonetycznym i ortograficznym. Jak wynika z wielu badań i doświadczeń u dzieci tych występują pewne deficyty rozwojowe głównie w zakresie przetwarzania fonetyczno-fonologicznego uniemożliwiające lub utrudniające im opanowanie tych umiejętności.

Język i mowa są domeną głownie lewej półkuli mózgowej, której całkowita sprawność i właściwa współpraca z półkulą prawą gwarantuje wysoką inteligencję językową i matematyczno- logiczną. To głównie te 2 rodzaje inteligencji są niezbędne w procesie uczenia się metodami analityczno-syntetycznymi, na których opiera się współczesny system nauczania. Biegłe opanowania języka obcego w aspekcie rozumienia mowy, mówienia, czytania i pisania jest trudne dla wszystkich, nawet tych, których sprawność półkuli lewej jest bardzo dobra i nie wzbudza żadnych zastrzeżeń. Dobre opanowanie języka obcego wymaga od każdego wielu lat codziennych, żmudnych powtórzeń materiału przerabianego pod okiem lektora, aby treści utrwaliły się czyli weszły do magazynu pamięci trwałej i mogły być wydobywane na żądanie. W efekcie finalnym mimo obowiązkowej nauki języków obcych na poszczególnych szczeblach kształcenia poczynając od przedszkola, przez szkołę podstawową, gimnazjum i liceum, a skończywszy na studiach wyższych, nasze młode pokolenie nie potrafi żadnym językiem obcym biegle się posługiwać Większe umiejętności w tym zakresie posiadają jedynie ci, którzy przez wiele lat korzystali z prywatnych zajęć w szkołach językowych lub uczyli się indywidualnie pod okiem doświadczonego lektora. Ukoronowaniem tych oddziaływań są oczywiście ostatnio bardzo modne i zapewne kształcące wyjazdy do kraju, którego języka się uczymy. Wyjazdy bardzo cenne, ale również bardzo kosztowne.

Oczywiście ostatnimi czasy w zakresie nauczania języków obcych są wprowadzane różne nowoczesne rozwiązania polegające najogólniej rzecz biorąc na większym wykorzystaniu w procesie uczenia prawej półkuli mózgowej i pozytywnych stanów emocjonalnych. Większą sprawność mózgu w zakresie tempa i obszaru przyswajania wiedzy uzyskuje się poprzez wprowadzenie go w stan alfa, w którym mózg pracuje na wolniejszych pasmach częstotliwości tzn. 7 do 15 cykli na sekundę. Zgodnie z najnowszymi wynikami badań jest to najlepszy stan dla uczenia się, aktywizujący w takim samym stopniu obie półkule mózgowe. Ma wówczas miejsce przyswajanie wiedzy z wykorzystaniem całego mózgu. Metody te niewątpliwie mają ogromne znaczenie i ich ranga będzie rosła, ale póki co są w naszym kraju pionierskie i dostępne tylko dla nielicznych. Ponadto trzeba sobie zdać sprawę, iż w efekcie finalnym język musi przejść przez filtr lewej półkuli mózgowej, aby mógł być świadomie wydobywany z pokładów pamięci i stosowany. W przeciwnym razie nie będzie możliwe posługiwanie się nim ani na zawołanie, ani też w zakresie poprawnej pisowni, zdawania egzaminów , sprawdzianów czy testów. Opanowanie języka mówionego będzie cenne jedynie na użytek podstawowej komunikacji i to poważnie zdeformowanej. Pozostałe umiejętności w tym zakresie wymagają sprawności i świadomego zaangażowania lewej półkuli mózgowej. Sprawa mocno się komplikuje jeśli w zakresie sprawności tej półkuli występują problemy. Podkreślam jeszcze raz, że dzieci z deficytami głównie słuchowymi mają zawsze mniejsze lub większe trudności przede wszystkim z opanowaniem języka ojczystego na płaszczyźnie wymowy, czytania i pisania z pamięci, słuchu czy poprawnej ortografii. Często te trudności przekładają się na zmniejszone możliwości nabywania wiedzy i umiejętności ze wszystkich przedmiotów objętych programem nauczania oczywiście w języku ojczystym. Jest to spowodowane przede wszystkim trudnościami z dobrym rozumieniem czytanego tekstu oraz trudnościami w zapamiętywaniu , jak również zaburzeniami słuchu fonematycznego, analizy i syntezy głoskowej czy pamięci sekwencyjnej. Największe trudności nastręcza dzieciom dyslektycznym opanowanie najmniejszych cząstek znaczeniowych wyrazów czyli fonemów oraz ich różnicowanie słuchowe i artykulacyjne, a następnie ich zapis w postaci znaków graficznych jakimi są litery. Język polski posiada 45 głosek ważnych dla artykulacji, których słyszenie i różnicowanie we wszystkich opozycjach fonologicznych jest podstawą wrażliwości słuchowej w zakresie słuchu fonematycznego. Choć tak wiele na ten temat zostało już powiedziane i napisane mam wrażenie, że świadomość społeczna w tej dziedzinie jest dalszym ciągu w stadium embrionalnym, a co za tym idzie oddziaływania rehabilitacyjne nie są podejmowane wcale, są podejmowane zbyt późno lub niewłaściwie. Z definicji dysleksji opracowanej przez Towarzystwo Dysleksji im. Ortona wynika wyraźnie, że problem dysleksji typu słuchowego dotyczy właśnie umiejętności słyszenia i różnicowania fonemów. Brak tej umiejętności ogranicza możliwości dzieci w tym zakresie, co ma bezpośrednie przełożenie na procesy dydaktyczne w opanowaniu każdego języka, a problem zaczyna się już na płaszczyźnie języka ojczystego i często jego rozmiary są wręcz katastroficzne. Dużo dzieci cierpiących na tzw. głuchotę fonematyczną w ogóle nie różnicuje fonemów ojczystego języka , nie jest w stanie ich zapisywać w postaci liter ułożonych w układy sekwencyjne. Trudno więc wymagać od dziecka, które nie słyszy fonemów języka ojczystego, aby potrafiło usłyszeć, powtórzyć lub co jeszcze trudniejsze zapisać fonemy języka obcego. Jest to wbrew jakimkolwiek logicznym prawidłowościom i starania nauczenia dziecka z deficytami w tym zakresie języka obcego kończą się zawsze mniejszym lub większym niepowodzeniem. Nie sposób działać wbrew prawidłowościom natury, której prawa są niepodważalne. To przypomina budowę zamków na piasku. Z moich obecnych doświadczeń zawodowych a także z autopsji wynika, że nawet wykorzystanie indywidualnych strategii uczenia się, koncepcji uczenia się polisensorycznego czy pracy mózgu na falach alfa nie jest satysfakcjonujące. Odzyskanie wrażliwości fonemowej, pełnej sprawności w zakresie słuchu fonematycznego, analizy i syntezy głoskowej i pamięci sekwencyjnej musi zawsze wiązać się z wczesną rehabilitacją dziecka najpierw w zakresie języka ojczystego. Wymagania współczesnego życia wobec młodego pokolenia są dzisiaj ogromne, wielokrotnie większe niż miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu. Niemal w każdej dziedzinie zalewa nas fala informacji, na które musimy otworzyć nasze umysły. Otwarcie granic w zakresie zjednoczonej Europy wyłoniło Polskę zza „ żelaznej kurtyny\”, z jednej strony otwierając drzwi do innego świata i innych możliwości, ale z drugiej podnosząc poprzeczkę wymagań nieprawdopodobnie wysoko. Czasami są one tak rozległe, że wręcz zakrawa to na totalny paradoks. Oprócz wysokiej kompetencji w swoim zawodzie w zakresie wybranej specjalności, wymagane jest także rozlegle doświadczenie, nieosiągalne w młodym wieku. Kolejna kwestia to wysokie zdolności intrapersonalne i interpersonalne, rozległa kreatywność, której nigdzie nas nie uczą w ramach instytucjonalnych form kształcenia, a rodzą się z nią jedynie nieliczni, znajomość obsługi komputera i w ogóle biegłość w zakresie informatyki użytkowej, no i wreszcie nie mniej istotne, a o wiele trudniejsze: biegła w mowie i piśmie znajomość języka obcego najlepiej angielskiego z powodu jego wysokiej frekwencji na terenie krajów całego świata. Nie lada wyzwanie dla każdego młodego człowieka nawet o wysokim II językowej i matematyczno-logicznej, którego możliwości nie są ograniczone żadnymi deficytami rozwojowymi. Aby opanować tak rozległy zakres wiedzy i umiejętności nawet te wielkie potencjalne możliwości to zbyt mało. Potrzeba wielu, wielu lat intensywnej, systematycznej i codziennej pracy, w której trzeba wytrwać pokonując wiele przeciwności i trudności. Ogromne niebagatelne znaczenie ma również wsparcie ze strony rodziców, głównie to finansowe umożliwiające korzystanie z zajęć dodatkowych typu odpłatne lekcje z języków, lekcje gry na instrumentach muzycznych, szkoły czy kursy przyśpieszonego uczenia się czy inne zajęcia rozwijające dla dzieci i młodzieży. Kolejna kwestia to korepetycje z różnych przedmiotów nauczania, które stały się na standardem jeśli chodzi o przygotowanie uczniów do egzaminów maturalnych, będących swoistym biletem wstępu na renomowane uczelnie wyższe. Biedni ci- nawet zdolni, których rodzina nie jest w stanie w tych działaniach wesprzeć! Tak się składa, że jestem matką tegorocznej maturzystki i w realiach obecnych wymagań maturalnych , a co się z tym wiąże również życiowych, doskonale się orientuję. Z racji wykonywanej pracy doskonale znam również zagadnienia trudności w nabywaniu wiedzy i umiejętności szkolnych wynikających z nie leczonych lub leczonych niewłaściwie deficytów rozwojowych, będących przyczyną późniejszej dysleksji lub co gorsze obniżenia ilorazu inteligencji. Dlatego też pewnie bardziej niż ktokolwiek inny jestem świadoma jakie trudności na swojej drodze edukacyjnej napotyka uczeń z deficytami rozwojowymi, z którymi musi funkcjonować w rzeczywistości szkolnej. Trudności ucznia, jeśli rozmiar dysleksji jest duży dotyczą w zasadzie jeśli nie wszystkich, to większości przedmiotów nauczania. Jeśli trudności kończą się na problemach ortograficznych – Bogu niech będą dzięki. Z tym można żyć – szczególnie wtedy, gdy uczeń posiada zabezpieczenie na okres drogi szkolnej w postaci opinii o dysleksji.. Znacznie poważniej wygląda sytuacja, kiedy trudności dotyczą innych obszarów – przede wszystkim czytania ze zrozumieniem, a tak zdarza się bardzo często. Wtedy powstaje wielki problem, który przekłada się na wszystkie przedmioty nauczania zarówno humanistyczne jak i ścisłe. Płynne całościowe czytanie ze zrozumieniem , które musi stać się zautomatyzowaną czynnością jest podstawą każdego procesu uczenia się. Każdy język posiada pewne charakterystyczne dla siebie spektrum częstotliwości, w obrębie którego mieszczą się wszystkie fonemy. Dziecko przebywając wśród osób mówiących danym językiem uczy się na przekładzie naśladownictwa, słuchania i różnicowania tych subtelnych różnic występujących w danym języku. Jeszcze jeden warunek, jaki musi zaistnieć- to właściwa integracja percepcyjno-motoryczna, z którą mają problem dzieci dyslektyczne. Metoda ruchów artykulacyjnych, którą stosujemy w terapii dzieci zagrożonych dysleksją i dyslektycznych pozwala otworzyć uszy mózgu na te zakresy częstotliwości, których słyszenie jest konieczne, aby mówić i pisać poprawnie. Dbałość i troska o losy dziecka to przede wszystkim stworzenie mu warunków do prawidłowego rozwoju. Bardzo często wiąże się to ściśle z działaniami na rzecz wyrównania jego szans edukacyjnych, które muszą podjąć kompetentni terapeuci, pedagodzy oraz świadomi i odpowiedzialni rodzice. Losy dzieci i przyszłość społeczeństwa są w rękach tych grup społecznych. Nie leczona dysleksja zawsze powoduje problemy dydaktyczne, a często wręcz klęskę szkolną i życiową. Wczesna, właściwa inwestycja w dziecko zwraca się tysiąckrotnie i jest satysfakcjonująca dla wszystkich. Terapeuci- przygotowują umysły dzieci do wykorzystania ich potencjalnych możliwości, przez co widzą sens swojej trudnej pracy. Dzieci- mogą rozwinąć skrzydła. Pedagodzy- uzyskują wyższe efekty procesu nauczania i wychowania. Dzięki sensownym wspólnym działaniom dzieci mogą nauczyć się czytać i pisać, poznawać języki obce, przyswajać wiedzę i umiejętności na miarę życia i potrzeb XXI wieku. Należy pamiętać, że każda skomplikowana ciąża lub trudny poród to sygnał, aby zwracać szczególną uwagę na rozwój dziecka, które jest zawsze dzieckiem „ ryzyka okołoporodowego\” zagrożonego prawdopodobieństwem wystąpienia zaburzeń mowy, problemów dyslektycznych czy jeszcze innych o wiele poważniejszych problemów, o których konsekwencjach w tym miejscu nie będziemy rozważać. Dzieci te powinny być pod opieką konsultacyjną lekarza- pediatry, psychologa i logopedy do momentu urodzenia. Regularną terapię należy rozpocząć od około 2 roku życia, ponieważ tylko wczesna interwencja daje szansę na wyleczenie z dysleksji.Moja dobra znajoma zaprzyjaźniona Angielka zajmująca się profesjonalne od wielu lat metodami przyspieszonego, efektywnego i afektywnego uczenia powiedziała do mnie kiedyś: „Różnicowanie fonemów i opanowanie języka obcego, na tyle , aby można było się w nim płynne porozumiewać jest trudne i czasochłonne dla wszystkich- bez względu na to, czy wykorzystujemy tradycyjne czy nowatorskie metody uczenia\”. Z mojej strony na podstawie własnego doświadczenia, osobistych przeżyć i wieloletniej pracy z dziećmi dyslektycznymi mogę dodać, że ich możliwości w zakresie przyswajania języka są mocno ograniczone, o ile w ogóle takie możliwości istnieją. Jeżeli deficyty nie zostaną wyrównane we właściwym czasie dzieci dyslektyczne nie mają wielkich szans na opanowanie języka obcego. I choć bezspornie mózg ludzki ma rozległe możliwości kompensacyjne właściwie przez całe życie, apogeum tej kompensacji przypada na okres od urodzenia do 8 roku i tego czasu nie wolno zmarnować. W tym czasie dziecko musi odzyskać lub( i) usprawnić wrażliwość fonemową przede wszystkim w swoim języku ojczystym. To właśnie ta wrażliwość jest podstawą do późniejszego różnicowania fonemów każdego języka obcego i umiejętności zapisu tych fonemów w postaci liter .
Shopping Cart